Na tej stronie znajdziesz:
dostęp do zaplecza wolontariatu,
nasze propozycje zaangażowania,
zapisy na turnusy i wydarzenia wolontaryjne,
informacje o wolontariacie,
pytania i odpowiedzi (FAQ) i
kontakt z nami.
Zapisz się na wolontariat na turnusach! Nasi podopieczni już nie moga się doczekać !
Co napędza nasz wolontariat? Chcesz się podłączyć do źródła mocy!?
Anielska Domówka? Wings for Life? Wyjazd na Lednicę? Szkolenia?
Coś dla koordynatorów, dla publicystów, dla tych, którzy chcą się rozwijać!
Śpiewasz na chwałę Pana? I dla ludzi? 2 dni warsztatów i finał Bramy Nieba.
Napisz swoje świadectwo i wyślij je przez formularz [tutaj]
Od 2017 roku nasza wspólnota Drabina Jakubowa ma wyjątkowego towarzysza podróży – Ford Transit Custom, czyli legendarny w naszych kręgach Brańszczykobus. To nie tylko samochód – to mobilna przestrzeń spotkania, gdzie od ośmiu lat możemy niszczyć samotność i budować dobre relacje z osobami z niepełnosprawnościami.
Drabinowy Ford właśnie przekroczył 200 000 przejechanych kilometrów! 💙
Codziennie służy nam do przewożenia podopiecznych, wolontariuszy, wózków i sprzętu – wszędzie tam, gdzie tworzymy przestrzeń na przyjaźń i bliskość. Najczęściej można go spotkać w Brańszczyku nad Bugiem, gdzie co roku odbywają się nasze turnusy rekolekcyjne. To właśnie stąd jego nazwa – Brańszczykobus!
Za ten dar serca chcemy dziś z całego serca podziękować darczyńcom, którzy wsparli nas finansowo, ale także Ford Polska i salonowi Auto Nobile w Warszawie. Dzięki wsparciu tylu osób mogliśmy w 2017 roku kupić nie tylko samochód, ale narzędzie do czynienia dobra. Wasza pomoc była jak znak z nieba – dosłownie! Poniżej historia, która to wyjaśnia:
Ksiądz Janusz powiedział - Załóż na stronie zbiórkę na busa. - A ja, nie znając się za bardzo na kupowaniu samochodów, wymyśliłem sobie, że ustawimy kwotę na 60.000,- zł. Nie bardzo wierzyłem, że to się może udać, więc zdecydowałem się ustawić zaniżoną kwotę… Mój błąd. Po dwóch latach uzbieraliśmy cztery tysiące złotych. W 2017 roku, po evencie Brama Nieba nagle otrzymaliśmy brakującą kwotę od darczyńcy. I się zaczęło.
Spędziłem ponad miesiąc przeszukując strony z ogłoszeniami motoryzacyjnymi, podpytując znajomych, odwiedzając dealerów aut używanych. Dużo się nauczyłem o handlarzach. - A czemu ten silnik tak stuka? - Auto jest sprawne, pan Miecio przegląd zrobił… - A lampa z tyłu to była wymieniana! - Ja nic nie wiem, ale ma pan od nas gwarancję na pół roku! - Widzę, że są ślady malowania nadkola! - Panie, to detal, najważniejsze, czy pan się w aucie zakochał od pierwszego wejrzenia.
Nie zakochałem się, tylko zrobiłem się podejrzliwy, ale spróbujcie kupić busa za te pieniądze. Czułem, że jestem ugotowany - ktoś obdarzył mnie wielkim zaufaniem, a ja zaczynałem rozumieć, że muszę kupić rupiecia, który za chwilę może się rozlecieć. Co za wstyd! Jechaliśmy z Kubą obejrzeć auto, które było moją ostatnią nadzieją. Widzieliśmy po lewej ręce ścianę deszczu, a po prawej świecące słońce. Nad naszymi głowami ścierały się fronty pogodowe, a w głowie miałem tylko jedno - Boże, daj mi jakiś znak! - Bardzo chciałem jakiegoś znaku, który zdjąłby ze mnie odpowiedzialność. Czekałem, że Pan Bóg powie “Łukaszu, Łukaszu, to ten samochód! Kupuj go!” Tęcza. Znak przymierza i życzliwości Boga. I to jaka! Chyba nigdy wcześniej nie widziałem podwójnej tęczy. Niezbyt mogłem ją podziwiać siedząc za kierownicą, ale Kuba zrobił zdjęcia.
Auto wyglądało świetnie. Jeździło dobrze. Miało dużo dokumentów. A ja, nie wiem czemu, i tak wystrzeliłem, że chcę pojechać na przegląd do pobliskiego serwisu. Mechanik już po paru minutach zawołał mnie na dół, na kanał. - Niech ksiądz zobaczy, tu wszędzie są wywiercone dziury w płycie podłogowej, w bagażniku nie ma blachy, tylko płyta OSB i gumowy dywanik. Pomiar grubości lakieru podawał inne wartości przy każdym pomiarze, a na dachu ktoś miał wcześniej zamontowaną całą masę sprzętu. Auto Inspekcji Transportu Drogowego… Jechaliśmy taki kawał drogi. Były modlitwy, znak Opatrzności i w końcu to - “Bus - Rozczarowanie”. Miałem mętlik w głowie. Czemu Bóg dał mi taki znak, skoro auto było trefne? Czemu wbrew znakowi zażądałem przeglądu? Jestem niedowiarkiem? Czyżby Bóg wiedział, że i tak sprawdzę, że i tak nie kupię? Czy On się ze mnie nabijał? Przecież to nie mógł być przypadek!!!
W domu zrozumiałem, że muszę zmienić logikę działania. Już nie próbowałem kupić busa za uzbierane pieniądze. Poszukałem droższego, solidnego. W ustawieniach strony zmieniłem maksymalną kwotę zakupu: najpierw osiemdziesią, potem dziewięćdziesiąt, potem sto tysięcy. Znalazłem samochód, który chciałem kupić! Stał w salonie, właściwy model, miał maleńki przebieg i gwarancję autoryzowanego dealera. Tylko nie miałem tyle pieniędzy. Następnego dnia rano jechałem wpłacić pieniądze do banku. Zbliżał się dzień wypłat dla pracowników Domu Emeryta w Brańszczyku, więc “saszeta” była dość duża. Trzymając te pieniądze w ręku pomyślałem - Boże, przecież Ty jesteś Bogaty. Dla ciebie czterdzieści tysięcy złotych to nie jest dużo, to tylko mi się wydaje niemożliwe.
Po południu, jak to mam w zwyczaju, poszedłem na spacer z telefonem i obdzwaniałem znajomych. - Szczęść Boże, co słychać? - A właśnie przeczytałem biografię jednego świętego. Miał on szczególny zwyczaj, żeby dawać tyle jałmużny, ile sam wydawał na siebie... A co u księdza? - Zwiedzam salony z samochodami i nie mogę znaleźć nic godnego uwagi. - A to ja podam księdzu telefon, bo w aucie siedzi ze mną pan Jurek, świetny mechanik. Wracamy z Krakowa i on mi właśnie pomógł kupić samochód, księdzu też pomoże!
Po chwili rozmowy pan Jurek potwierdził - ten Transit to będzie to! Najlepszy system składania siedzeń pomoże wam wozić podopiecznych. Dobry silnik. Można na nim polegać. Znajomy zapytał - To co, ile księdzu brakuje? - Czterdzieści - przyznałem zawstydzony. - To dzisiaj jest wtorek, ja jutro zrobię przelew, to w czwartek powinno dojść. - Po skończonej rozmowie uklęknąłem z wrażenia. Tak się składa, że spacer doprowadził mnie przed figurę Maryi Niepokalanej. Skończyłem modlitwę i ruszyłem w drogę. Następnego dnia z samego rana chciałem zobaczyć moje wymarzone auto na własne oczy.
Dealer uśmiechnął się na przywitanie - Chętnie pokażę księdzu busa, tylko muszę sam go wyprowadzić z ciasnego parkingu - Zeszliśmy na plac, gdzie na moich oczach pan dealer przywalił tyłem w stalowy kontener na śmieci! - To się wyklepie, mamy tu blacharza... Nie będziemy zmieniać ceny. Jak księdzu nie pasuje, to sprzedam komu innemu - Byłem zdruzgotany.
W drodze powrotnej zadzwoniłem do przyjaciela od trudnych spraw. Ojciec Grzegorz cierpliwie wysłuchał całej tej opowieści - Łukasz, jak dzieją się takie rzeczy, to nie kupuj tego samochodu. Mam znajomego w Ford Polska, napisz, zobaczymy, co ci zaproponują - Wieczorem, w domu zrobiłem jeszcze dwie rzeczy. Napisałem podanie i sprawdziłem konto bankowe. Obiecany przelew jeszcze nie przyszedł.
Przyszedł po weekendzie, tylko to nie było czterdzieści tysięcy. Bóg jest bogaty i hojny. Często jest hojny rękami ludzi! Ford Polska po dwóch tygodniach czekania odpowiedział mi, że w Warszawie, w AutoNobile jest na wystawie nowy bus, którego mogą mi dostosować do wożenia wózków. Samochód, przeróbka, ubezpieczenie i zestaw zimowych opon - wszystko to wyniosło jakieś sto dwadzieścia cztery tysiące. Uzbierało się nawet więcej, gdy przeliczyłem wszystkie darowizny!
Co by się stało, gdybym kupił tego busa spod tęczy? Jak bardzo Bóg mnie zna! Wiedział, co zrobię. Jest coś, czego od początku miałem się nauczyć? Kiedyś myślałem, że historie o Opatrzności Bożej to są tylko w książkach o księdzu Orione. Ja raczej nie jestem święty, ale Bóg i tak robi mi ciekawy życiorys! Czy cokolwiek jest niemożliwe, gdy Bóg wkracza do działania?? On posługuje się ludźmi i to jest jeszcze większy cud, bo oprócz jego hojności jest jeszcze wolna wola i życzliwość jakiegoś człowieka!
Dziś patrzę na ten samochód z wielką wdzięcznością! Dziękuję!! Takie opowieści, jak ta, są możliwe, gdy spotykają się serca - Boga i człowieka. Dziękuję za zaufanie, bardzo wiele to dla mnie znaczy. Przez ostatnie lata ten dar Opatrzności pozwolił mi zrobić wiele rzeczy. Bez darczyńców by się to nigdy nie udało!
Zgromadzenie Zakonne Małe Dzieło Boskiej Opatrzności – Orioniści Prowincja Polska:
Dom Zakonny Księży Orionistów MDBO
który posiada osobowość prawną, kościelną i prowadzi działalność charytatywno-opiekuńczą pod nazwą:
Drabina Jakubowa
ul. Lindleya 12, 02-005 Warszawa
tel. 796 899 047
NIP: 526-25-19-177 REGON: 017213441
Konto Bankowe Drabiny Jakubowej (subkonto przy Domu Zakonnym):
31 1600 1462 1089 1217 1000 0001
we współpracy z Fundacją Księdza Orione "Czyńmy Dobro" KRS 0000282796 z dop. Drabina Jakubowa